Fałszerstwo z czasów obiegu niewyłapane w epoce.
W odniesieniu do egzemplarza oferowanego pozycję wcześniej, na niniejszym wierniej oddana kolorystka poddruku. Mniej jaskrako-różowa, choć nadal za mocna. Poza tym dobrze widać ten sam warsztat co poprzedniego. Ten sam typ numeratora, przerysowany portret itp.
Również i ten z licznymi złożeniami i wyszarpaniami papieru na marginesach, choć przez wnikniętych w papier zabrudzeń i przetarć, które naturalnie pojawiałyby się w obiegu. Zgodnie z teorią Jakuba Zalewskiego te zniszczenia są zapewne efektem celowego postarzania produkowanych fałszerstw przez fałszerzy, jeszcze przed puszeniem ich w obieg. Idąc tym tropem można powiedzieć, ze „egzemplarz w stanie emisyjnym”, choć technicznie st.5-6.
Ciekawy świadek epoki potwierdzający fakt fałszowania pierwszej polskiej emisji złotówkowej po odzyskaniu niepodległości, który przyczynił się w dużej mierze do szybkiego jej wycofania i zastąpieniem banknotami nowego wzoru, czy monetami w przypadku niższych nominałów.